Autor |
Wiadomość |
Cleopatra |
Wysłany: Sob 18:31, 10 Paź 2009 Temat postu: |
|
Marcel nie wie co to chodzik...znaczy teraz wie bo przy Zosi poprostu nie było rady na nią kiedy była z babcia....Zocha choc raczkowała szybko i dość długo to jednak szybko wystartowała do góry i co by bacie poratować pożyczyłam na przetestowaie chodzik ale nasza koza nie chciałą w nim siedziec na pcozatku za to Marcel stary koń chętnie
Pożniej mała sie do neigo na chwile przekonała ale szybko wyczaiła, ze on ją ogranicza i babcia się poddała....teraz mała lada chwila skonczy 11 miesiecy i gania jak stara sama |
|
|
mata-kow |
Wysłany: Pią 21:11, 09 Paź 2009 Temat postu: |
|
Ja też nie używałam chodzika, rozkładałam gruby koc, dawałam zabawki i mała się bawiła, szybko zaczęła sie poruszać, początkowo slizgała sie w tył na brzuszku, z czasem zaczęła czowrakować. Nie stawiałam ani nie sadzałam jej na siłę, dopiero jak była na to gotowa (tzn. prowadzałam jak pewnie sama stała i rwała sie do chodzenia ) |
|
|
kitiketia |
Wysłany: Pią 20:26, 09 Paź 2009 Temat postu: |
|
My też nie używaliśmy chodzika i jestem również przeciwko.
Dzieci z chodzików i często prowadzane nie raczkują a każda mama wie jakie raczkowanie jest ważne dla malucha. |
|
|
sylwia13 |
Wysłany: Czw 21:31, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
A już od paru lekarzy słyszłam o złym wpływie chodzika. I postanowiłam, że Oskarek nie będzie miał chodzika. No i przez to miałam małe spięcie z teściową, która kupiła chodzik bez pytania. Jak jej powiedziałam, że nie będzie Oskarek w nim chodził to wielkie halo, że znowu wymyślam.... Krystian też na początku nie rozumiał czemu Oskarek ma niechodzić w chodziku. Powiedział, że jak P. Zawitkowski mu to powie, to uszanuje moją decyzję, bo w sprawach rozwoju to On jest dla niego autorytetem. Więc znalazłam mu wypowiedz P.Zawitkowskiego odnośnie chodzików.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,1017,73979026,73979026,jak_to_jest_z_tym_chodzkiem.html?wv.x=1
http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79404,3887877.html
A tu znajdziecie inne odpowiedzi na nurtujące Was pytania:
http://forum.gazeta.pl/forum/f,1017,Opieka_i_pielegnacja_a_rozwoj_dziecka.html |
|
|
Anka M. |
Wysłany: Czw 20:03, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
Magda napisał: | Jestem przeciwnikiem chodzików i innych wynalazków tego typu. Najlepiej pozwolić dziecku rozwijać zdolności motoryczne we własnym tempie. |
Zgadzam się |
|
|
alicja |
Wysłany: Czw 14:19, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
...i zapewne tak było... jak raz wyczaiła, że to dla niej mega-wygodne, domagała się tego nie przebierając w środkach i nie było bata na nią, by sprowadzić ją do parteru na cztery łapki, tym bardziej, że ten problem to była kontynuacja niechęci do leżenia na brzuchu wszelkie moje starania i zachęty brały w łeb... może miałam za mało pomysłów na to by ją zmotywować... no ale było minęło i teraz wszystko gra |
|
|
Magda |
Wysłany: Czw 13:00, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
Balbinko myśle, że Zuzia mogła się wywracać przez prowadzanie. Dużo mówi się, że chodziki są zła, ale z prowadzaniem niechodzących dzieci jest podobnie. Dziecko nie panuje nad swoim ciałem, bo jest przyzwyczajone do asekurujących je rąk. Poza tym powykręcane rączki i źle stawiane stopki - skręca mnie jak widzę szkraby na siłe stawiane na nogi.
A ile z naszymi babciami się nagadałam
Jak znajdę dłuższą chwilę zamieszczę notatki z wykładu, w którym miałam okazję uczestniczyć, a dotyczył właśnie motoryki niemowląt |
|
|
basia-ros |
Wysłany: Czw 11:24, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
u nas chodzika tez nie bylo,pozwalałam na stawanie i chwytanie sie czegokolwiek jak tylko mialy juz sile i ochote
a żeby chwile zjac dzieko wysypywalam wszystko co mialy typu bajeczki zabawki i mozna bylo cos zrobic a jak mialalm juz 2 to starsza chwile zajela mlodsza i bylo spoko |
|
|
alicja |
Wysłany: Czw 10:11, 08 Paź 2009 Temat postu: |
|
ja też byłam totalnym przeciwnikiem, dopóki od teorii nie przeszłam do praktyki - byłam tak umęczona noszeniem Zuzi bądź prowadzaniem, że się poddałam... w 8 m-cu nawet nie zapowiadało się, że będzie raczkować i po prostu wymiękłam... pożyczyliśmy od znajomych - dobrze, że nie kupowaliśmy, bo posłużył tylko miesiąc, potem na jego widok Zuzia już się denerwowała, bo za bardzo ją w sumie ograniczał, więc na nowo zaczęło się prowadzanie i noszenie ...za chiny nie chciała na czworaka... a również uważam, że to bardzo ważne! przez to, że nie raczkowała - przy wywrotkach często lądowała głową na ziemie, bo nie miała odruchu podpierania się i w ogóle wiele rzeczy z tej tzw. dużej motoryki szło jej gorzej niż innym dzieciom... tak na moje oko Może też trochę przez nas, bo te jej wywrotki na głowę duzo nerwów nas kosztowały i byliśmy już przewrażliwieni... Dlatego w sumie również mówię chodzikom NIE, choć wiem, że to bardzo trudne. |
|
|
agula |
Wysłany: Śro 18:13, 07 Paź 2009 Temat postu: |
|
I my też chodzikom mówimy nie:) |
|
|
asiunia |
Wysłany: Śro 15:17, 07 Paź 2009 Temat postu: |
|
Magda napisał: | Jestem przeciwnikiem chodzików i innych wynalazków tego typu. Najlepiej pozwolić dziecku rozwijać zdolności motoryczne we własnym tempie. |
ja tez |
|
|
Magda |
Wysłany: Śro 12:11, 07 Paź 2009 Temat postu: |
|
Jestem przeciwnikiem chodzików i innych wynalazków tego typu. Najlepiej pozwolić dziecku rozwijać zdolności motoryczne we własnym tempie. |
|
|
kamyla |
Wysłany: Śro 10:14, 07 Paź 2009 Temat postu: |
|
my używaliśmy chodzik przez miesiac, na początku byl mi przydatny bo mial blokade i mały sobie siedział w nim i słuchał muzyki a ja w tym czasie mogłam cos porobic niestety przy chodzeniu potykał sie wiec zrezygnowalismy z niego i wszelkiego rodzaju pchaczy itp
dostaliśmy w prezencie ale uważam ze to zbedny wydatek a sam chodzik w naszym przypadku byl raczej niebespieczny bo mały za szybko przebiera nogami, przy energicznym dziecku na prawde trzeba uważać (Asiunia może potwierdzic jak Igor ostatnio dorwał pchacz Lenki i wylondował na lampie ) |
|
|
marza |
Wysłany: Śro 9:39, 07 Paź 2009 Temat postu: chodzik |
|
co sadzicie o chodziku? |
|
|